IV Niedziela Zwykła -29.01.2023r.
Z Ewangelii według św. Mateusza
Jezus, widząc tłumy, wyszedł na górę. A gdy usiadł, przystąpili do Niego Jego uczniowie. Wtedy otworzył usta i nauczał ich tymi słowami:
«Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy królestwo niebieskie.
Błogosławieni, którzy się smucą, albowiem oni będą pocieszeni.
Błogosławieni cisi, albowiem oni na własność posiądą ziemię.
Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości, albowiem oni będą nasyceni.
Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią.
Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą.
Błogosławieni, którzy wprowadzają pokój, albowiem oni będą nazwani synami Bożymi.
Błogosławieni, którzy cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości, albowiem do nich należy królestwo niebieskie.
Błogosławieni jesteście, gdy wam urągają i prześladują was i gdy z mego powodu mówią kłamliwie wszystko złe o was. Cieszcie się i radujcie, albowiem wielka jest wasza nagroda w niebie». Mt 5, 38-48
Stromą ścieżką błogosławieństw
Trudno byłoby znaleźć tekst bardziej „niedzisiejszy" i bardziej odległy od tego, co lansuje współczesna kultura, media, reklamy i co dyktują nam nasze ludzkie odczucia
Beztroski śmiech, dobre kosmetyki, szybkie samochody, karta kredytowa, moda, nieskazitelna uroda, młodość i zdrowie bardziej trafiają nam do przekonania niż słowa błogosławieństw. W mediach, w manifestach partyjnych, w codziennym życiu, duch błogosławieństw jest w zasadzie nieobecny. Bądźmy szczerzy: w naszych rozmowach mało kto miałby odwagę powołać się czy przytoczyć Chrystusowe słowa błogosławieństw jako swoje własne. Nawet księża wolą ograniczyć ich stosowanie jedynie do kazań i katechezy, natomiast w prywatnych wypowiedziach i rozmowach przy stole, unikają sformułowań i zasad z Kazania na górze.
Czyżbyśmy zatem nie byli przekonani do słów Chrystusa? Czyżbyśmy tak dalece ulegli wpływom i zasadom tego świata, że nawet samo powoływanie się czy przyznawanie do nauki Chrystusa budzi w nas obawę przed śmiesznością? A może po prostu nie rozumiemy, co te słowa oznaczają, co z nich wynika i jak je wyrazić współczesnym językiem? Może uznajemy je jedynie za pobożne hasła: równie piękne i romantyczne, co nierealistyczne? Może należałoby przełożyć je na język konkretu, praktycznych zasad i wskazówek, do stosowania w różnych sytuacjach życia? Wtedy okazałoby się, jak wielka mądrość się w nich kryje i jak trafne są to drogowskazy.
To prawda, że droga błogosławieństw jest bardzo wąska i wiedzie stromo pod górę. Ale jest to droga ku wolności, droga, która daje pełne poczucie bezpieczeństwa, że na niej nie zginiemy, nie zmarnujemy życia, nie zbłądzimy w ślepy zaułek złudzeń. Drogowskazy są bowiem wyraźne i jednoznaczne: duch ubóstwa, pokora, sprawiedliwość, poświęcenie, czystość, służba, pokój, przebaczenie, to wartości, które na dłuższą metę przynoszą same dobre owoce.
Błogosławieństwa to najgłębszy wyraz i ideał prawdy o człowieku i ludzkim życiu: bez upiększeń, bez złudzeń i kłamliwych obietnic. Chrystus pokazuje nam, jacy naprawdę jesteśmy, a raczej jacy powinniśmy być, by nasze życie rozgrywało się w prawdzie. Prawda ma wielką moc i siłę przyciągania. W chwilach kryzysów i katastrof życiowych, gdy nagle wszystko zawodzi i traci znaczenie, wtedy pozostaje tylko to, co ma wartość nieprzemijającą, co jest absolutnie prawdziwe. A słowa błogosławieństw to najczystsza prawda i nie ma przeciw niej żadnych argumentów. Obyśmy umieli w to uwierzyć i odważnie dawać o tym świadectwo swoim życiem.
Ks. Mariusz Pohl