A A A

XXI Niedziela Zwykła – 25.08.2019

Z Ewangelii wg Św. Łukasza

Jezus przemierzał miasta i wsie, nauczając i odbywając swą podróż do Jerozolimy. Raz ktoś Go zapytał: "Panie, czy tylko nieliczni będą zbawieni?" On rzekł do nich: "Usiłujcie wejść przez ciasne drzwi; gdyż wielu, powiadam wam, będzie chciało wejść, a nie zdołają. Skoro Pan domu wstanie i drzwi zamknie, wówczas, stojąc na dworze, zaczniecie kołatać do drzwi i wołać: „Panie, otwórz nam!”, lecz On wam odpowie: „Nie wiem, skąd jesteście”. Wtedy zaczniecie mówić: „Przecież jadaliśmy i piliśmy z Tobą, i na ulicach naszych nauczałeś”. Lecz On rzecze: „Powiadam wam, nie wiem, skąd jesteście. Odstąpcie ode Mnie wszyscy, którzy dopuszczacie się niesprawiedliwości!” Tam będzie płacz i zgrzytanie zębów, gdy ujrzycie Abrahama, Izaaka i Jakuba, i wszystkich proroków w królestwie Bożym, a siebie samych precz wyrzuconych. Przyjdą ze wschodu i zachodu, z północy i południa i siądą za stołem w królestwie Bożym. Tak oto są ostatni, którzy będą pierwszymi, i są pierwsi, którzy będą ostatnimi". Łk 13, 22-30

 SENS CHŁOSTY

Współczesna pedagogika różnie ocenia kary za popełniane przez wychowanków błędy. Najczęściej mocno atakuje się wszelkie formy cielesnych kar jako źródło kompleksów i wypaczeń osobowości. Tylko nieliczni bronią "dawnych" metod, w których kara zajmowała dość ważne miejsce w wychowaniu człowieka. Ile razy jednak słucham lub czytam wypowiedzi na te tematy, dostrzegam jeden błąd dyskutujących. Całość zagadnienia rozpatrują oni z punktu widzenia wychowanka i metod wychowawczych, a nie z punktu widzenia wychowawcy. Tymczasem skuteczność wychowania jest uzależniona od poziomu i dojrzałości wychowawcy. Dobry wychowawca wie, kiedy sięgnąć po pochwałę, a kiedy po naganę, kiedy stosować nagrodę, a kiedy karę.

Jeżeli na pierwszym planie jest dobro wychowanka, a tego dobra nie można osiągnąć bez użycia pasa, to dobry i odpowiedzialny wychowawca musi sięgnąć po ten środek. Uparte milczenie wśród dyskutujących na temat stosowania kar w wychowaniu, świadczy o niskim poziomie dojrzałości i odpowiedzialności wychowawców. Owoce już zbieramy. Dotyczy to zarówno szkoły, jak i domu rodzinnego. Rośnie pokolenie niewychowanych ludzi i oni za dziesięć czy piętnaście lat będą usiłowali "wychowywać" następne pokolenie. Wchodzimy w zaklęty krąg, z którego nie będzie wyjścia. Człowiek sam niewychowany nie może wychowywać innych.

Mówię o tym z tej racji, że w procesie wychowania sam Bóg często sięga po karę. On zaś jest najlepszym wychowawcą. Dzisiejsze czytanie mówi coś więcej. Doświadczenie w ręku Boga jest gestem Jego miłości. I tu potwierdza się to, co powiedziałem. Odpowiedzialny wychowawca, który prawdziwie kocha swego wychowanka, wie, kiedy i w jaki sposób zastosować karę za takie czy inne wykroczenie. Tak wymierza karę Bóg. Wszelkie metody dyscypliny muszą być złożone w ręce odpowiedzialnego wychowawcy. Tylko wtedy zdadzą one egzamin i wydadzą zbawienne owoce. Chłosta zawsze boli i taki jest jej cel. Zmierza jednak do tego, by pomóc w uniknięciu w przyszłości jeszcze poważniejszych błędów i związanego z nimi cierpienia. Po latach sprawiedliwa chłosta ojca staje się błogosławieństwem. Ks. Edward Staniek